Misie na mapie Wielkiego Świata


View Misie na mapie Świata in a larger map

27.05.2013

pocztówki od Joy

jeden z Małych Misiów mieszka w Indiach. na pewno pamiętacie małą Joy.  pozostałe Misie z Misiolandii czekały na pocztówki z pozdrowieniami. no i się doczekały! wielka radość zapanowała w Misiolandii!

Joy mieszka na Goa. na pocztówkach migawki z tej części Indii.


1 - zaklinacz węży,
2 - targ w Kerala,
3 - najwyższy na świecie posąg Sziwy w mieście Murudeshwara,
4 - toddy-tapper - człowiek zajmujący się zbieraniem i/lub przygotowywaniem grogu z palm,
5 - plaża w Sinquerim,
6 - świątynia Mangueshi - chyba najbardziej znana na Goa,
7 - targ Mapuca i swobodnie spacerująca krowa,
8 - tradycyjna uprawa roli

 jeden z Misiów lubi znaczki.
dzięki Joy za pocztówki, wszystkim Misiom bardzo się podobają.

25.05.2013

Stefan

oto Stefan i jego pierwsze zdjęcie. właśnie pakował się do koperty. (tylko tak, mógł dotrzeć do swojej nowej opiekunki). o celu swojej podróży wiedział tylko tyle, że zamieszka w Warszawie. ale nie wiem czy dla niego miało to jakieś znaczenie! Stefan był bardzo podekscytowany. z resztą jak każdy Mały Miś, który wyrusza z Misiolandii w swoją wyjątkową podróż w ten Wielki i nieznany Świat.

na miejscu chciał od razu ruszyć na spotkanie Warszawy! no, ale pogoda mu nie sprzyjała... padał deszcz. Zośka, nowa koleżanka (na zdjęciu), powiedziała Stefanowi, że"deszcz" to taki brzydal co psuje wszystkim humory i rozwala plany spacerowe. a na pytanie Stefana "kiedy pójdziemy na pole?", chcąc nie chcąc, Zośka odpowiedziała, że "na DWÓR pójdą jak przestanie padać!"
teraz to Stefan chyba naprawdę zacznie nie lubić deszczu...


no, ale przecież wyjście w plener może poczekać! Warszawa też!
dom opiekunki Stefana to też nieznany i (z misiowej perspektywy) naprawdę wielki świat! Zośka poopowiadała co i jak... na zdjęciu widzicie jak pokazuje Stefanowi bloga ich opiekunki. tam też można przeczytać o Stefanie!


w nowym domu jedna rzecz, a właściwie kwiat przypadł Stefanowi do gustu. róża, piękna i samotna. Stefan chyba się w niej zakochał... prawie jak Mały Książę!


mam nadzieję, że pogoda szybko się poprawi i Stefan ruszy na wycieczkę.

jakie przygody mogą czekać na Małego Misia w Wielkiej Stolicy?! nie wiem, ale bardzo chcę się dowiedzieć!

16.05.2013

Toki na łące

Toki był na spacerze, można by powiedzieć, że na majówce, ale no nie do końca, bo pikniku nie było!
posiedział sobie chwilę nad rzeką. relaksował się przy szumie wody, kiedy nagle przebiegł pies i go ze słodkiego leniuchowania brutalnie wyrwał. nie, nie ochlapał Tokiego, ale zakłócił jego medytację!
nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło... dzięki pobudce Toki dostrzegł mały biały kwiatek, który chyba mu się przyglądał. Toki musiał podejść i się z bliska zorientować... o co chodzi?! oh, to kwitnąca poziomka! za jakiś czas warto tutaj znowu zawitać by posmakować co z tego kwiatka wyrosło. oczywiście jeśli ktoś Tokiego nie uprzedzi!

Toki rozglądał się bardzo uważnie po okolicy i dostrzegł kolejny kwiatek i kolejny... po prostu wysyp kwiatów, piękny widok. ach wiosna, śliczna jesteś!

 Toki podyndał sobie przez chwilę na gałązce wiśni, wśród kwiatów i bzyczących pszczół.
  
potem w trawie szukał czterolistnej koniczyny. od swojej opiekunki usłyszał, że podobno przynosi szczęście. zupełnie jak ja, pomyślał Toki!


i kiedy tak siedział w trawie pośród tylko trójlistnej koniczyny coś czerwonego wspinało się tuz obok. czerwone z czarnymi kropkami... biedronka! na zdjęciu Toki i biedronka na kolanie swojej opiekunki!


15.05.2013

Wioletka

kolejny Miś wysłany został z misją. tym razem z misją złożenia życzeń urodzinowych dla pewnej całkiem miłej, choć momentami zadziornej kobietki! Miś dotarł, zrobił niezłe zamieszanie, życzenia przekazał i zyskał troskliwą opiekunkę oraz całkiem przytulny dom.

oto i wspominany Miś, czyli Wioletka:


Wioletka już na drugi dzień po przybyciu znalazła swojego księcia, no wiecie takiego do kochania! ale żaden on tam, z bajki, z marzeń czy wyobraźni! on jest całkiem nowy i do wzięcia prosto z półki w mieszkaniu jej nowej opiekunki! książę jak malowany, o oczach jak dwa księżyce i sercu gorącym jak wysychająca kałuża na palącym słońcu w samo południe. oh książę... przystojny i całkiem... zielony!


no tak, bo książę jest żabą. póki co! a wszystko przez Wioletki zasadę, by nie całować się na pierwszej randce!

zasady są ważne, ale czasami to właśnie przez nie, na to, czego bardzo chcemy, czekać musimy dłużej!
i tak sobie czekać będziemy, ja i pozostałe Misie, z niecierpliwością i nadzieją, na rozwój tej misiowej miłości, a przepraszam... misiowo-żabiej miłości.

14.05.2013

Amy i jej Akubra

stęskniliście się za Amy z Australii? no to uwaga...

często się słyszy, że człowiek to istota stadna i lubi przebywać wśród innych. z moich obserwacji wynika, że Misie też lubią mieć towarzystwo. rzućcie okiem na zdjęcie, oto nowe "stado" Amy!

opiekunka Amy podpowiedziała mi, że "stado" po australijsku to "mob". "mob", czyli rzeczownik zbiorowy kojarzony z kangurami, takie potoczne określenie rodziny. jest taki film dokumentalny, pt. "Kangaroo Mob" o rodzinie kangurów, które na dom wybrały miasto, a dokładniej stolicę Australii. to taka informacja dla ciekawskich.

wróćmy do naszej Małej Australijki... Amy chciałaby wszystkim przedstawić swojego najlepszego przyjaciela albo przyjaciółkę. przyznam, że mam dylemat. ten Miś obok Amy to Peaches.

pamiętacie, że Amy marzyła o kapeluszu? no i stało się! oto jej nowe i z resztą pierwsze nakrycie głowy! kojarzycie ten kapelusz? to kultowy kapelusz! ja mam jedno skojarzenie - Krokodyl Dundee ;) no, a rybki zrobiła opiekunka Amy, myślę, że domyślacie się.


ten kapelusz nosi nazwę "akubra" jest charakterystyczny dla mieszkańców Australii, świetnie chroni przed słońcem i deszczem. podobno noszą go wszyscy i można nawet go odziedziczyć po ojcu, o ile oczywiście ten nie zażyczył sobie by być w nim pochowany. ktoś z Was ma taki kapelusz?

posiadanie kapelusza przybliża Amy do pójścia na plażę. super! w Australii teraz jest jesień, do zimy już niedaleko, ale Amy nie jest zimno. myślę, że nawet jak zrobi się chłodno Amy w ogóle tego nie zauważy, w domu gdzie mieszka, jest kot! on ją na pewno ogrzeje, jest miękki i puchaty, tzn. myślę, że taki jest, Amy jeszcze mi go nie przedstawiła.

13.05.2013

kolorowy Bobi

Mały Miś tym razem nie podróżował zbyt długo. trafił do bardzo miłej dziewczyny, która nadała mu imię: Bobi.

jego polska miejscówka znajduje się w województwie śląskim. ciekawscy niech rzucą okiem na mapę. na miejscu przywitało Bobiego wielu nowych przyjaciół. ale z niego szczęściarz! jest Krecik, wesoły Pingwin, Serce i Rozum! nowi przyjaciele nadali Bobiemu ksywkę. to dobry znak! Bobi został przyjęty do paczki! aaa, tak! nowi znajomi mówią na niego "Mulinek". na zdjęciu poniżej paczka przyjaciół.


wielu nie ma na zdjęciu, ale jeszcze będzie okazja by to zmienić. skąd taka pewność? opiekunka Małego Bobiego ma takie hobby, tworzy (tutaj) filcowych przyjaciół.

Mały Miś pojawił się w województwie śląskim. czyli... jeszcze 14 do opanowania! eh, Misie cierpliwe są i wierzą, że marzenie się spełni i w każdym województwie będzie chociaż po jednym Misiu.

11.05.2013

Mia

oto Mia.
 
ta srebrna ślicznotka (bo przecież nie szara), z fioletową kokardką, lubi otaczać się tym co ładne. "piękno przyciąga piękno" twierdzi Mia. coś w tym musi być, ponieważ jej nowa opiekunka to artystka, która tworzy naprawdę piękne rzeczy. teraz Mia może przebywać wśród błyskotek i świecidełek. taki kobiecy raj, khe khe tzn. misiowy ;)
Mia przebywa na Półwyspie Bałkański a dokładniej w Bośni i Hercegowinie. Bośnia to kraj, którego kształt granic przypomina serce (dlatego o Bośni mówi się, że to serce Bałkanów), stolicą jest Sarajewo, które chyba większości kojarzy się z wybuchem I Wojny Światowej. w Sarajewie jest największy dworzec w kraju, ma (podobno) aż 3 perony! a i jeszcze Goran Bregović pochodzi z Sarajewa. oprócz tego Bośnia ma 2 parki narodowe i 17km linii brzegowej.

kojarzycie taki związek frazeologiczny, czy też po prostu słowo "banialuki"? otóż w BiH jest miasto o nazwie Banja Luka. "prawić banialuki" oznacza mówić głupstwa, czyli gadać bez sensu. samo słowo "banialuki" wcale nie pochodzi od miasta w Bośni, tylko od imienia bohaterki wiersza/baśni  Hieronima Morsztyna, z 1650 roku...

no dobra dość tego wykładu! na deser jeszcze jedno zdjęcie  :)

8.05.2013

majówka Filipa

na reszcie ciepło i słonecznie. po południu, w przerwie między zajęciami na uniwerku, Filip odpoczywał sobie na łonie natury.


no to, majówka zaliczona.


Filip wygląda na szczęśliwego, prawda?

7.05.2013

Bears for the Blanketeers

pamiętacie Misie, który wyruszyły do USA z misją?
cała 20 już wkrótce trafi do małych pacjentów Huntington Hospital!

tymczasem popatrzcie co dzisiaj przyniósł listonosz!
to kartka od +Samantha DeMato i materiał na nowe Misie!
Misie pozdrawiają wszystkich tych, którzy lubią i chcą pomagać innym.  


4.05.2013

Amy i jej nowa przygoda

Amy-Australijka jechała ostatnio samochodem! oczywiście na dowód jest zdjęcie! i tym samym spełniło się jedno z wielu misiowych marzeń, które można znaleźć na "liście marzeń do spełnienia".


Amy jechała do szpitala, bo mimo swoich małych rozmiarów całkiem mocno się zdenerwowała jak usłyszała, że władze Queensland próbują zmniejszyć zatrudnienie w służbach publicznych. Amy chciała pomóc paniom pielęgniarkom, one mają zawsze dużo, ale naprawdę dużo, pracy. kontrolowała respirator na oddziale intensywnej terapii! bardzo odważny z niej Mały Miś! w szpitalu, Amy poznała wielu miłych ludzi. to był bardzo pozytywny dzień! pomaganie jest fajne!

i wiecie co, Amy niejako zachorowała na chęć pomagania. strasznie jej się to spodobało, że może pomagać i tym samym czerpać z tego radość! następnego dnia po wizycie w szpitalu, Amy nadzorowała odkurzanie podłóg! to była rewelacyjna zabawa, tym bardziej, że odkurzacz Roomba, to świetny kumpel. Roomba jest inteligentnym robotem i ma piękne oczy! na pytanie czy lubi Amy, na pewno powiedział by, że jest fajniejsza od ciężkiego kota który zdecydowanie za często wozi się na nim bez wykupionego biletu! 

Amy marzy by pójść na plażę. podobno gdy tylko znajdzie kapelusz w swoim rozmiarze opiekunka ją tam zabierze! niesamowite prawda? nie zapomnij o zdjęciach Amy! aaa, i prześlij jeszcze trochę słońca bo w Misiolandii szaro i ponuro.

2.05.2013

Joy w Indiach

jakiego koloru jest szczęście? trudno powiedzieć, prawda?
a co to jest JOY? (z angielskiego) to swego rodzaju uniesienie, wielka radość, szczęście spowodowane czymś wyjątkowym, dobrym, przyjemnym. czyli bardzo pozytywne uczucie! i wiecie co? nowa opiekunka Mulinowego Misia właśnie tak nazwała swojego nowego przyjaciela!

a tak wygląda Joy:

Joy to kolejny Miś, który wybrał się w daleką podróż. między Polską a Indiami jest ponad 6 tys. km. sporo. na szczęście (oh wielka JOY!) pocztą lotniczą nie trwa to bardzo długo, zaledwie tydzień!
Mały Miś trafił na Goa, to stan na zachodnim wybrzeżu Indii obejmujący okoliczne wysepki. Goa nazywana bywa turystyczną mekką Indii. dlaczego? słońce, plaże, biały piasek, palmy... ahhh!
Indie wszystkim za pewne kojarzą się ze świętymi krowami, jogą i Tadż Mahal :) o i jeszcze Bollywood! Mała Joy ma nadzieję posmakować pysznej indyjskiej herbaty (oby tylko nie wpadła do filiżanki!) i nawąchać się przypraw... i może jeszcze uda jej się zrozumieć o co chodzi w krykiecie! hehehe. być może Joy przyślę do Misiolandii pocztówkę z pozdrowieniami ze swojego nowego domu. na pewno reszta Misiów się ucieszy!

na miejscu, w nowym domu Małej Joy czekała na nią koleżanka! każdy chyba przyzna mi rację, że dobre towarzystwo nie jest złe! oto nowe psiapsiółki! 





1.05.2013

niespodziewane wyróżnienie (x2) +1

Mulinowe Misie lekko zszokowane pozytywnym szokiem ;) chwalić się chcą troszeczkę! niespodziewana niespodzianka spadała na Misie od:
i od HandMade-owo, dzięki +Magda Mar  :)


jako że to pierwsze wyróżnienie Mulinowe Misie są nieco onieśmielone i poddenerwowane, bo do końca nie wiedzą dlaczego i w ogóle co się dzieję...
hehe nie, no dobra Miśki są dumne! a zakłopotanie wynika z tego maleńkiego faktu, że Misie gdyby mogły podarowały by wyróżnienie wszystkim bloggerom na świecie i w kosmosie, ale nie znają ich wszystkich, a tych których znają jest niewielu! i smutno Misiom trochę. ale nic! wierząc, że każde wyróżnienie jest po to by pokazać że inni też coś robią fajnego, oto misiowa lista zdolnych ludzkich rączek:




oto wyróżnienie i zasady:

*wyróżnienie należy przekazać 10 blogom, które nie mają jeszcze 300 obserwatorów

małe uzupełnienie:

urodzaj wyróżnień. przyleciało jeszcze jedno od:

29.04.2013

Amy w Australii

Mały pomarańczowy Miś z turkusową kokardką wyruszył w daleką podróż. ale taką naprawdę, daleką, bo bezpośrednia odległość, czyli w linii prostej, pomiędzy Polską a Australią to jakieś ~14 000km!
sprawdźcie sami:



czyli Mały Miś jest teraz na półkuli południowej, na najmniejszym kontynencie, gdzie jest (podobno) dwa razy więcej kangurów niż ludzi! teraz jest tam jeszcze dodatkowo mulinowy miś o imieniu Amy :)

Amy - szalony rudzielec - dostała imię po Amy Pond od Dr Who, bo podjęła ryzykowną podróż w bardzo odległą część świata, mimo, że jest tylko Małym Misiem!
na miejscu przywitali ją (oprócz przemiłej opiekunki!) kuzyn Koala i ropucha olbrzymia - Aga.
Koala jest tylko "honorowym kuzynem", bo chociaż mówi się na niego miś, to w rzeczywistości jest torbaczem. za to Aga bywa zwana ropuchą trzcinową, bo pojawiła się w Queensland w celu pożerania szkodników niszczących plantacje trzciny cukrowej. 

nowi przyjaciele Amy dają jej lekcję co to są pająki o czerwonych plecach (Redback spiders - kuzyni czarnej wdowy) i węże (Eastern brown snakes - jedne z najbardziej jadowitych węży na świecie), ponieważ wkrótce zabiorą Amy na pola trzciny cukrowej. 
po za tym Amy nie może się nadziwić po której stronie drogi jeżdżą samochody, ale za to bardzo lubi oglądać papugi na drzewach.
miejsce do którego trafiła Amy to bardzo ciekawa kraina i na pewno czeka tam na nią wiele ciekawych przygód! miłego zwiedzania Amy :)

26.04.2013

z misją...

Małe Misie znowu się spakowały i wyjechały!



grupa 20 misiów poleciała do USA. po co?  Misie oprócz podróżowania mają też misję pomagania! dołączyły do March of the Blanketeers i... będą wywoływać uśmiech u pacjentów szpitala na Long Island


oto Misie już po podróży, jeszcze leniwie wylegujące się w kopercie! 


+Samantha DeMato założycielka organizacji non-profit March of the Blanketeers napisała artykuł o Małych Misiach 
a o March of the Blanketeers można poczytać tutaj




 

16.04.2013

wiosenne pozdrowienia

Toki był na łące i chciał się pochwalić tym, co znalazł:


...a znalazł WIOSNĘ! jak pięknie!

Toki pozdrawia! hmm, krokus chyba też ;)

12.04.2013

Toki i Dzień Czekolady

nie każdy o tym wie, ale 12 kwietnia to dzień czekolady! mmmm, słodki dzień.

jeden z Misiów, który uwielbia słodkości, trochę świętuje.
Toki ma nosa do tego co słodkie, całkiem przypadkiem zwąchał, że kończy się masło czekoladowe.
nie no akurat dzisiaj..., to skandal!

zbudował sobie "domek" z czekolady.


potem dorwał się do naleśnika swojej opiekunki. myślę, że to ta polewa czekoladowa go przyciągnęła...

może nikt by nie zauważył, że Toki wlazł do talerza gdyby nie te ślady na jego nóżkach!

oj brudas z niego i niedoświadczony łakomczuch. na pewno następnym razem Toki już będzie wiedział, że niestety, ale czasami tak już bywa, że to co pyszne trochę brudzi ;)

Toki życzy dużo słodkiej czekolady dla wszystkich!

9.04.2013

Filip na uniwersytecie!

Mały zielony Filip z wielu obietnic swojego opiekuna najmocniej nie mógł sie doczekać "zasmakowania studenckiego życia"! to znaczy trochę je już posmakował, w końcu mieszka ze studentem! ale jeden student to mało..., cały uniwersytet to już imponujące "coś".Filip wybrał się na Dni Otwarte AGH aby (wraz z maturzystami) sprawdzić co ma do zaoferowania Alma Mater jego opiekuna. i... już od holu głównego Filipowi dech zaparło.  wyobraźmy to sobie... Mały Miś na Wielkim Uniwersytecie! - tysiące ludzi, dziesiątki stanowisk, nad głową latają sterowce i samoloty, balony, po podłodze jeżdżące roboty, dinozaur, student zwisający na linie z balkonu, ciekły azot, panowie i panie w krakowskich i górniczych strojach, prawdziwy dzwon spiżowy, telewizja, radio, gazeta... jeszcze mini kopalnia węgla i szyb z ropą naftową...
Filip sobie dynda i nawet nie wie ile może zamieszania sprawić zabawa takim kurkiem (gdyby to był prawdziwy rurociąg, rzecz jasna)

Oj działo się, działo... Aby to wszystko ogarnąć Filip wspiął się na najwyższy balkon i stamtąd obserwował całe zamieszanie. 

od nadmiaru wrażeń każdemu by zaschło w gardle... więc przyszedł czas by Filip posmakował (dosłownie) studenckiego życia. 

chyba fajnie jest być studentem... 

3.04.2013

Szymuś i stare zamczysko

kolejny Miś ruszył w Wielki Świat... tym razem czas na przygodę ciekawskiego Szymusia. 

ledwo co pojawił się w nowym domu, a już ruszył na poszukiwania własnego "kąta do spania"...  Mały Miś nie zajmuje dużo miejsca, powinna mu więc wystarczyć jakaś półka, czy kieszeń, no ale, Szymuś jest inny, potrzebuje czegoś większego i o lepszym standardzie ;)
nowa opiekunka dosłownie na kilka minut zostawiła Szymusia samego a ten już się "wprowadził" do całkiem okazałej rezydencji... 


Szymuś był u swojej nowej opiekunki od niedawne więc nie wiedział, że dom który sobie wybrał nazywany jest "starym zamczyskiem". przekonał się o tym kiedy zaczął go zwiedzać od środka. pajęczyny na suficie i pająki to nic, gorsze były te dziwne odgłosy dobiegające z ... szafy! Szymuś postanowił zajrzeć do tej szafy... a tam...nietoperze, chmara nietoperzy ruszyła na niego! Szymek, choć jest dzielnym misiem był nieco przerażony i nie czekając co stanie się dalej wybieg ile sił w malutkich nogach byle szybciej byle dalej stąd! i kiedy tak uciekał patrząc raczej za siebie niż przed siebie wpadł na... krowę! co tam wpadł, on na nią wskoczył! rogata krasula w odruchu obronnym próbowała Szymka zrzucić, ale szybko się zmęczyła i dała za wygraną.


Szymek chwilowy mistrz rodeo zeskoczył z krowy i ją ładnie przeprosił, że był w szoku, że nie patrzył, że strach odebrał mu rozum, itd. Krowa wybaczyła Szymusiowi i tak oto Mały Miś zyskał nową koleżankę.  

17.03.2013

B.Book


B.Book, pieszczotliwie przeze mnie nazywany B.B., to nieco skromny i cichy poszukiwacz. trafił do domu gdzie nauka i sztuka mieszają się ze sobą i tworzą piękną mozaikę widoczną tylko dla tych, którzy mają umysły szeroko otwarte.
Mały Miś z czerwonym serduszkiem dużo czyta o historii, nauce i sztuce. czasami kiedy nudzi go już patrzenie za okno na koty, które ciągle albo się biją albo wylegują, zaczytuje się w literaturze współczesnej. B.Book bardzo lubi się uczyć. nie wiem czy to jest jego marzenie, ale kto wie może zostanie poliglotą! bo z książek klasycznych i współczesnych autorów uczy się angielskiego, francuskiego i hiszpańskiego. nieźle! 


B.Book zerka dosyć często w stronę okna i z radością patrzy na miasto, które z tej okiennej perspektywy wydaje mu się bardzo spokojne. B.B. jest trochę zasmucony, że nie poznał jeszcze żadnych sąsiadów. w zasadzie towarzystwo jego nowego opiekuna i tych wszystkich książek mu wystarcza, ale przecież ciekawość, tak samo jak urok osobisty każdy Mały Miś dostał od natury w pakiecie! 

mówię Wam, ciekawość małego B.Booka mogłaby płynąć w jego krwi, gdyby oczywiście B.B miał jakiś misiowy krwiobieg...

8.03.2013

Filip na koncercie

Filip ze swoim opiekunem wybrali się na koncert. dla Małego Misia miała to być niezwykła wyprawa i nie mam wątpliwości, że taka właśnie była. Filip był bardzo ciekawy co to koncert, jakich ludzi tam spotka i w ogóle bardzo, bardzo nie mógł się doczekać.

obaj, Filip i jego opiekun, przybyli na miejsce odpowiednio wcześnie i zajęli pozycję na wysokim stoliku - trochę w oddali aby móc wszystko widzieć. zespół właśnie kończył strojenie, żeby po chwili zacząć grać. 
"IT'S WORKING" tak się nazywają trzej panowie. niesamowite pomyślał Filip, gitara, bas i perkusja tylko tyle wystarczy by zrobiło się głośno i przyjemnie. Filip odkrył, że to co słyszy to muzyka, wczuwał się w nią całym sobą (to nie było trudne, bo jest mały i chłonie wszystko jak gąbka wodę). ten bardzo radosny i rytmiczny zestaw dźwięków porwał go całkowicie, że aż sam zaczął tupać łapką. w pewnym momencie wydarzyło się coś niespodziewanego: ze sceny w stronę publiczności powędrował jeden z bębnów a w ślad za nim biegł perkusista! w dłoni trzymał garść pałeczek, które chętnie rozdał widzom i każdemu pokazywał inny rytm do uderzania na bębenku. w tym czasie na scenie miejsce perkusisty zajął wokalista więc wracający pan od pałeczek chcąc nie chcąc złapał za gitarę i zaczął grać. duży bęben wędrował między ludźmi bo każdy chciał spróbować swych sił. i tak oto publiczność stała się nie tylko widzem, ale i twórcą tego koncertu :)
wszystko działo się tak szybko i niespodziewanie, że fotograf, a tym samym opiekun Filipa, nie zdążył nawet zrobić zdjęcia - stał jak wryty :)
Filip był pod ogromnym wrażeniem!

no, ale niestety to co miłe szybko się kończy, trzeba było wracać do domu. Filipowi się bardzo podobało to, co widział i słyszał. obiecał sobie że jeszcze kiedyś odwiedzi to miejsce.