Mały szary Miś, o którym opowiem, wygląda niepozornie, ale jest w nim ogromna pasja, którą odkrył w sobie oczywiście po przybyciu do swojego nowego opiekuna...
oto Carmelo, sama misiowa słodycz zapakowana w mulinowe sreberko :)
jedną z pierwszych obserwacji, których dokonał Carmelo na nowym miejscu były dziwne, ale tylko z pozoru, wrażenia słuchowe, których autorem był jego opiekun!
Carmelo musiał zbadać sprawę dogłębnie: czym jest to, co słyszy!
okazało się, że hałas, który wydobywa się z nieco dziwnego, ale bardzo pięknego przedmiotu, drażni uszy w sposób który nie zadaje bólu lecz jest źródłem miłych słuchowo-relaksacyjno-euforycznych wrażeń! czyli Carmelo słyszy hałas, który daje przyjemność... to muzyka, drogi Misiu, muzyka!
z definicji muzyka, to ta dziedzina sztuk pięknych, która wpływa na psychikę człowieka poprzez dźwięk wydobywający się z instrumentów muzycznych. wszystko to, co można usłyszeć nazywa się dźwiękiem, a dźwięk to po prostu drganie powietrza (a dokładniej, drgania źródła dźwięku).
instrumentem z którego wydobywała się muzyka i który naprawdę uwielbia opiekun Carmelo, jest gitara.
poniżej gitara w której Carmelo się zakochał, a jakże! w kolorze złocistego karmelu...
są różne rodzaje gitar. podobno gitara klasyczna służy do ćwiczeń, akustyczna do imponowania dziewczynom, a elektryczna do zdobywania kumpli...
zasadnicza różnica to ta, że w gitarze akustycznej drgania strun są wzmacniane przez pudło rezonansowe, a w elektrycznej - pod strunami znajdują się przetworniki elektromagnetyczne, których sygnał po wzmocnieniu emitują głośniki w postaci dźwięków.
żeby grać na gitarze potrzebne są palce... Carmelo spojrzał na swoje łapki... i no cóż, mimo wielkiej pasji do muzyki, gitarzystą nie będzie, ale za to wielkim fanem tego instrumentu już jest!
wiecie co każdy gitarzysta lubi kolekcjonować i równie często gubi?! plektron, czyli kostka lub piórko służąca do szarpania strun. Carmelo poniżej prezentuje dwie ulubione kostki swojego opiekuna.
ale nie samą muzyką Carmelo żyje! kiedy nie słucha jak opiekun gra i ot tak dla zabawy nie skacze sobie po gryfie, przez progi i struny, wtedy dynda przy lusterku wstecznym w samochodzie swojego opiekuna. no i wozi tak swoje "mulinowe ja" to tu, to tam.
opiekun Carmelo ma tylko jedną obawę, czy aby jego Mały Miś nie nabawi się choroby lokomocyjnej...?
miłego podróżowania Carmelo i niech muzyka towarzyszy ci wszędzie gdzie jesteś!