w krainie lodu, ognia i wiatru, gdzie znaleźć można wulkany o trudnych nazwach, gdzie wszystkim dumnie rządzi natura, a nie człowiek i gdzie podobno produkuje się najwięcej bananów w Europie, właśnie tam postanowił przeżyć przygodę swojego życia Miś o imieniu Litrík. a znalazł się na skraju świata, na pumeksowej łupinie, czyli na Islandii.
oto Litrík:
wprawdzie po pojawieniu się na wyspie Mulinowego Podróżnika wszystkie możliwe statystyki opisujący ją nie zmieniły się, ale i tak jesteśmy dumni, że Litrík zamieszkał na Islandii. nie wiemy co na to wszelkie "ukryte ludy", czyli elfy, krasnoludy i trolle, ale Litrík liczy na ich sympatię. aaa i po islandzku "litrík" oznacza kolorowy.
Miś zamienił Misiolandię na krainę gdzie lato trwa może 2 miesiące a pogoda zmienia się prawdopodobnie szybciej niż trwa telewizyjna prognoza pogody(?) no tak, ale krajobrazów takich jak tam nie znajdzie się nigdzie indziej. te wulkaniczne jeziora, pola lawy, wodospady, błękitne lodowce, czarne plaże, fiordy... przyznacie, że taki adres, nie wybiera się ot, tak dla kaprysu, ale może się mylimy...
jednym z symboli Islandii jest maskonur, taka sympatyczna "arktyczna papuga". ponadto na islandzkim niebie pojawia się fascynujące zjawisko, czyli zorza polarna. mniej więcej przez środek wyspy przebiega granica pomiędzy dwoma płytami tektonicznymi więc na Islandii jest jakieś 140 wulkanów, liczne gejzery i bogactwo wód geotermalnych, no i około 10 tysięcy wodospadów. gęstość zaludnienia na Islandii wynosi 3 osoby/km2 więc każdy kto chce pobyć sam ze sobą i do tego w otoczeniu natury która zapiera dech, niech rusza na Islandię. tylko 1% wyspy to lasy i nie są to strzeliste puszcze, raczej skupiska karłowatych drzew. dlatego jedno z islandzkich przysłów mówi: jeśli się zgubisz w islandzkim lesie, to wstań!
na Islandii nie ma zamków ani kolei. prawa miejskie mają już miejscowości liczące dwustu mieszkańców. gdzieś na dalekiej północy wyspy tam gdzie dominuje czarna zastygła lawa, astronauci z USA przygotowywali się do lądowania na Księżycu. to z Islandii Juliusz Verne wysłał w "Podróż do wnętrza Ziemi" swoich książkowych bohaterów. a opis miejscowego kulinarnego rarytasu (hakarl) brzmi mniej więcej tak: "najpierw siusiasz na mięso, a potem zakopujesz je na 4 miesiące. po upływie tego czasu odkopujesz je i jesz na surowo". ale skupmy się na innym smakołyku, który nazywa się "skyr", czyli taki jogurt i twarożek w jednym. na Islandii jest dwa razy więcej owiec niż ludzi, więc tradycyjną potrawą jest hangikjöt - czyli wędzona lub gotowana baranina. podobno w 10 dni można objechać Islandię dookoła, drogą narodową nr 1. i co ciekawe nowa konstytucja tego kraju, w odpowiedzi na ostatni kryzys, została napisana bez pomocy polityków, przez internet.
Litrík zamieszkał w Reykjavíku, ale nie w domku typu "turf-house". symbolami Reykjavíku, czyli "dymiącej zatoki" są m.in. stalowy pomnik - Sólfar (The Sun Voyager), Kościół Hallgrímskirkja - przypominający bazaltowe słupy, pomnik Leifa Eiríkssona - odkrywcy Ameryki z 1000 r., a także Winter Lights Festival, czy muzeum penisów. w Reykjavíku mieszka 3/5 wszystkich mieszkańców wyspy, rekord ciepła z
2008 roku to +26,2°C, a najniższa temperatura z 1918, to –24,5°C.
Litrík przysłał nam zdjęcie z głównej ulicy Reykjavíku. mamy nadzieję, że gdy pogoda się poprawi pokaże nam piękne islandzkie krajobrazy, które odbierają rozum ;)
zapewne macie niedosyt widoczków i informacji z Islandii dlatego polecamy Wam blog opiekunki Litríka - KARABOSKA. zaglądajcie koniecznie!