malinowa Nusia kiedy przybyła do
swojej opiekunki wyczuła w powietrzu wokół, swego rodzaju ekscytujące poddenerwowanie, które na pewno zapowiada coś ważnego!
Nusia koniecznie musiała rozwikłać tę zagadkę...
hmm, planowanie, oczekiwanie, napięcie, wielkie wydarzenie, specjalny dzień... ogrom szczęścia, biała suknia, nowy garnitur, welon, kwiaty, wystrojony samochód... urząd, goście, prezenty... ah, prawie każda
kobieta o tym marzy..., miłość, małżeństwo, ślub. sporo haseł które wpadało od czasu do czasu do mulinowego ucha.
...a Nusia na to, o co chodzi?!
kojarzycie taki obraz namalowany (w 1434) przez
Jana van Eycka pt. "Portret małżonków Arnolfinich"?
pewnie nie... obraz ten przedstawia średniowieczną symbolikę
sakramentu małżeństwa, co ciekawe na tym obrazie pomiędzy
małżonkami jest pies jako symbol wierności małżeńskiej. czy to
oznacza, że po ślubie, a może nawet przed, należy kupić psa?! - zgaduję, że właśnie takie pytanie zadałaby Nusia gdyby widziała ten obraz!
no dobra, do rzeczy... małżeństwo,
co to takiego? to związek zatwierdzony prawnie po złożeniu
podpisów na dokumentach... popatrzcie na
ten poważny dokument urzędowy...
dlatego właśnie małżeństwo to nie taka prosta sprawa (hop siup, mam cię i już). ślub to... ceremonia, złożenie przyrzeczenia, piękne stroje,
goście i kto wie może nawet obowiązkowo ...łzy!
symbolem zawarcia małżeństwa są
obrączki, ale niektórym wystarczy wspólny kredyt ;)
przy okazji próby zdefiniowania czym
jest małżeństwo Nusia natrafiła na sporo trudnych słów:
monogamia, poligamia, poligrynia, poliandria... ale żeby nie wpaść w kłopoty
ideologiczno-kulturowe Nusia zastosowała metodę dedukcji Kubusia
Puchatka:
Kubuś mawiał: "długie słowa
sprawiają mi trudność i czasami ma się wrażenie, że te straszliwe słowa są tam tylko po to żeby powstrzymać nas od
zrozumienia"
więc Nusia porzuciła tropienie definicji małżeństwa. okazało się, że w tej całej pięknej
uroczystości zaślubin wcale nie chodzi o definicje
prawno-społeczno-religijne (i inne) lecz o miłość. o tak, o
miłość właśnie. więc chyba sednem całej ceremonii jest "może
pan pocałować pannę młodą" :)
kiedy już narzeczeni mają za sobą
uroczystą deklarację miłości, czyli publiczne przyrzeczenie bycia
na zawsze razem, stają się mężem i żoną. no i wtedy czas na... rzucanie ryżem i monetami "na szczęście młodej
parze"...
potem jest czas na życzenia...
Nusia chciała przy okazji tego
opowiadania życzyć wszystkim którzy mają tę ceremonię za sobą i tym którzy wciąż na nią czekają: żyjcie długo i szczęśliwie!